Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Terminy zwiedzania uległy zmianie! Zapraszamy do zapoznania się z kwietniowym grafikiem. Zwiedzanie
Zapraszamy na kolejny pokaz spektaklu Zatrudnimy starego clowna! Zapowiedź wydarzenia
Ad Astra. Moments. S jak saksofon. Zapowiedź wydarzenia
Frida. Kolekcjonerka z Westendu. Zapowiedź wydarzenia
Lex Drewinski w Willi Lentza. Relacja
Prof. Katarzyna Dondalska przedstawia. Mozart da camera Zapowiedź koncertu
Jazz w Willi. Ikony Kultury. Grzegorz Ciechowski. Koncert Radosława Bolewskiego i Macieja Tubisa. Relacja
Ad Astra. Willa Italia. Zapowiedź koncertu
Wspomnienia | Michał Dębowski

Spełniony sen konserwatora zabytków

Moje pierwsze wspomnienie Willi Lentza nie pochodzi z zamierzchłej przeszłości, nawet nie z tej nie całkiem odległej, kiedy historyczne mury wypełniał gwar twórczej młodzieży – głuche dudnienie baletowych kroków, ożywiony ton teatralnych dialogów, subtelne dźwięki kameralnej muzyki. Nie załapałem się już na czasy kiedy willa była „pałacem młodzieży” – to doświadczenie pokolenia moich rodziców.

Kiedy pierwszy raz dane było mi zobaczyć jej wnętrza – budynek stał już opustoszały. Wpadające do środka przez matowe szyby rozproszone światło modelowało słupy unoszącego się wszędzie kurzu, wytarte parkiety nie błyszczały tak jak kiedyś, brązowe sosy olejnych farb przykrywały skrzętnie każdy fragment ściennych okładzin, złowieszcze zęby krat przysłaniały wejście na schody i jakby nierealną perspektywę świetlika w głównym holu. Wszystko to potęgowało wrażenie odświętnej powagi, ale też rozbudzało wyobraźnię, pchało ku poznaniu skrywanych tajemnic, nęciło obietnicą piękna. Willa była jak nobliwa, podstarzała dama, skrywająca swoją niegdysiejszą urodę pod grubą warstwą makijażu i obwieszona zaśniedziałą biżuterią, a jednak całkiem świadoma swego piękna i ekstrawagancji, z tym samym błyskiem w oku jak w swojej belle époque, w czasie, w którym się narodziła.

Wielu to piękno dostrzegało, mówiło o nim głośno, domagało się jego wyeksponowania. Dla innych stan zabytku był powodem do wstydu, z zażenowaniem odwracanego spojrzenia. Dominowało jednak poczucie odpowiedzialności, świadomość wyzwań jakie stawia śmiała wizja kompleksowej restauracji, przywrócenia do życia tak wymagającego pacjenta. Debaty nad przyszłością willi trwały całą dekadę.

I w końcu stał się cud!

Odważna decyzja miejskich włodarzy, świadomych, że dłużej czekać nie wypada, że przyszedł jej czas. Żmudny proces konserwacji trwał przeszło dwa lata, nie wliczając w to czasu potrzebnego na przygotowanie dokumentacji. Dzięki nadludzkiemu wysiłkowi architektów, konserwatorów zabytków, renowatorów i osób nadzorujących inwestycję zabytkowa willa zachwyca nie mniej niż w czasie swojego powstania. Więcej, można powiedzieć, że została wyniesiona ponad swoje trwanie w czasie, bo zyskała coś więcej niż tylko odnowione mury, oryginalną kolorystykę, blask okładzin czy kunszt misternych zdobień – została unieśmiertelniona w zbiorowej świadomości mieszkańców Szczecina – gotowych by odkrywać jej piękno i treści zaklęte w jej murach, by podjąć twórczy dialog z pokoleniem Lentzów, Quistorpów, Dohrnów, Topeferów i Grawitzów. Willa Augusta Lentza znowu olśniewa, tym razem nie jako manifestacja bogactwa swojego pierwszego gospodarza, ale jako wyraz ambicji Szczecinian, świadomych siły tkwiącej w dziedzictwie swojego miasta.